Wychodząc przed dom, w którym mieszkamy, widzimy ocean i czarną plażę. Lekko na prawo jest klif. Jeśli poświęcimy jakieś pół godziny, to spokojnym krokiem dojdziemy na szczyt. Za naszymi plecami, tuż za domem, są góry. I pola, jeśli chwilowo nie chce nam się wspinać. Aż nie chce się wierzyć, że w każdej chwili możemy zginąć.
Na Islandii nie ma drapieżników. Praktycznie nie ma też przestępczości, o czym wspominaliśmy jakiś czas temu w Q&A, czyli odpowiedziach na Wasze pytania. Pomimo, że Islandia jest wyspą wulkaniczną, nie ma powodów, żeby obawiać się erupcji wulkanu czy trzęsienia ziemi. Jeszcze nigdy żadne z tych zdarzeń nie zabiło tu człowieka. Czy to oznacza, że jesteśmy bezpieczni? Bynajmniej! Wierzcie mi, wyspa ma wiele sposobów na to, żeby Was zabić. Jednym z nich jest przepiękna czarna plaża.
Owszem, czarne plaże są przepiękne, ale niestety, wielu turystów zginęło na przykład na plaży Reynisfjara. Jest to plaża znajdująca się po drugiej stronie klifu, który widzimy z okna naszego pokoju. Nie rozumiem, dlaczego turyści zbliżają się do wody pomimo LICZNYCH znaków ostrzegawczych, napisanych chyba we wszystkich możliwych językach. O głupocie turystów jeszcze napiszę, bo jest to temat tak rozległy, że zasługuje na oddzielne kilka zdań.
Dlaczego ludzie giną na czarnych plażach Islandii?
Praktycznie co roku zdarza się, że ktoś ginie w odmętach oceanu. Dlaczego? Bo podszedł zbyt blisko fal, aby zrobić zdjęcie. Bo odwrócił się plecami do wody, przyszła wielka fala i dosłownie zmyła człowieka z powierzchni ziemi. Bo łaził po śliskich kamieniach i albo wpadł do wody, albo woda wpadła na niego, ponownie zabierając ciało jak kukłę. Należy pamiętać, że plaża na Islandii to nie plaża na Malcie i Gozo, gdzie można wskoczyć do wody w środku zimy doświadczając co najwyżej pobłażliwych spojrzeń lokalnych. Kąpiele, surfing, nurkowanie i inne aktywności wodne są na islandzkich plażach zabronione! Zawsze wychodzimy z założenia, że coś jest zabronione z jakiegoś powodu i niekoniecznie chcemy przekonywać się na własnej skórze, z jakiego.
Poniższe zdjęcie przedstawia ludzi, którzy igrają ze swoim życiem na plaży Reynisfjara. Zdjęcia pochodzą z portalu Icelandmag, gdzie można zobaczyć wideo przedstawiające sytuacje ze zdjęć. Zainteresowanych odsyłam TUTAJ. Strona co prawda po angielsku, ale wideo obejrzeć można. A nawet trzeba – ku przestrodze.
Możesz zginąć na czarnej plaży nie tylko podczas sztormu.
Nie chcę nikomu mamusiować, ale naprawdę, bądźcie ostrożni i nie lekceważcie sił natury. Bez względu na to, czy jesteście na Islandii czy na Mazurach. Niech za przykład posłużą Wam przypadki osób, które zginęły na plaży Reynisfjara w pogodny dzień, kiedy ocean wyglądał na spokojny. W lutym 2016 roku zginął mężczyzna, który wspiął się na bazaltowe kolumny znajdujące się na plaży. Pozował do zdjęcia. Nadeszła fala, uderzyła w skałę i zmyła go do oceanu. Cały artykuł na ten temat można przeczytać TUTAJ (po angielsku) i TUTAJ ( po polsku)
Mądry turysta po szkodzie?
Niestety, kiedy 2 miesiące temu odwiedzieliśmy tę plażę, do zdjęć na bazaltowych kolumnach ustawiały się niemal kolejki! Zrobienie zdjęcia typowo przyrodniczego, bez człowieka na którymkolwiek z planów jest praktycznie niemożliwe. Jeśli tego dnia (a woda nie była najspokojniejsza) przyszłaby zabójcza fala, obawiam się, że mogłoby się nie skończyć na jednej ofierze. Poniżej zdjęcie zrobione tego dnia.
Sesja ślubna na czarnej plaży – idealne do albumu gnijącej panny młodej!
Na koniec tylko dodam, że warto zastanowić się dwa razy, zanim przyjedziemy na Reynisfjarę robić sesję ślubną. Owszem, biała suknia wygląda zjawiskowo na tle czarnego piasku, a jeszcze lepiej prezentuje się na bazaltowych kolumnach. Obawiam się jednak, że panna młoda nie miałaby wielkich szans na przeżycie w takim ubraniu. Sami musicie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy warto ryzykować sytuację, w której nasza sesja ślubna będzie jednocześnie ostatnim wspólnym zdjęciem.
O niektórych z niebezpiecznych zachowań na czarnej plaży możecie przeczytać TUTAJ, w artykule po polsku. Polecam także TEN ARTYKUŁ, również po polsku – na końcu są odnośniki do innych historii bez szczęśliwego zakończenia, za to z czarną plażą w roli głównej.
W styczniu zeszłego roku na czarnej plaży Kirkjufjara (troszkę dalej od plaży w Vik – niecałe 20km ) również doszło do tragicznego wypadku. Tym razem zginęła turystka z Niemiec. Więcej szczegółów dowiecie się klikając TUTAJ (artykuł po polsku).
Na szczęście plaża w Vik ma zupełnie inną specyfikę niż sąsiadująca Reynisfjara lub Kirkjufjara i nie jest nawet w małej części tak niebezpieczna. Co nie oznacza, że “wolnoć, Tomku, w swoim domku”. Nie namawiam do omijania niebezpiecznych miejsc ani do chowania aparatów do kieszeni. Namawiam jedynie do zachowania ostrożności. To jest żywioł. I już.
Wideo ku przestrodze.
Na koniec film nakręcony we Francji, na plaży o identycznej specyfice fal, co te na Islandii. Kolejny film pokazuje już plażę Kirkjufjara o kórej wspominałam wcześniej. Oba filmy pochodzą ze strony Guidetoiceland (po angielsku), gdzie dowiecie się nieco więcej na temat samej specyfiki fal.
No Comments