Od czterech lat słyszę, że jesteśmy odważni. Bo rzucamy nienajgorszą pracę w Polsce i przeprowadzamy się do Anglii. Bo rzucamy wszystko i przeprowadzamy się do innego miasta. Bo w ciągu 2 tygodni zostawiam ciepłą, biurową posadkę w Anglii i wyprowadzamy się na Islandię. Bo odwiedzamy Czarnobyl. Bo nie mamy kredytu. Bo pracujemy i mieszkamy razem, spędzając ze sobą 24 godziny na dobę. Mogę rzucać przykładami bez końca. Jak być odważnym?
Wy mi powiedzcie. Nie widzę nic odważnego ani w naszym trybie życia, ani w podejmowanych decyzjach. Wszystko, co robimy, staramy się robić w zgodzie ze sobą. Dla mnie większą odwagą niż wyjazd za granicę jest zaciągnięcie kredytu na 30 lat i praca w tym samym miejscu dłużej niż dwa sezony. Ja zmieniając pracę nie wchodzę w żadne długofalowe zobowiązania. Kiedy mi się gdzieś przestaje podobać, po prostu jadę gdzieś indziej. Rzucam wszystko, zostawiam problemy za sobą. W ten sposób przestają dla mnie istnieć. Zapominam, że ludzie, którzy zatruwali moje życie kiedykolwiek byli w nim obecni. Zapominam, że to, co spędzało mi sen z powiek w ogóle istniało. Liczy się tu i teraz, nowy start, nowe-stare życie. Gdzie w tym wszystkim odwaga?
Nie mamy samochodu, bo nie chcemy problemów z naprawą. Nie mamy psa, bo nie chcemy problemów z przeprowadzkami. Nie mamy kredytu, bo nie chcemy problemów w ogóle. Nie mamy niczego, z problemami włącznie. Powiecie: “macie odwagę być sobą i spełniać wasze marzenia.”. Na co ja niezmiennie odpowiem: “To Wy macie odwagę udawać kogoś, kim nie jesteście, tkwić w systemie, który Wam nie odpowiada, żyć w świecie niezgodnym z Waszymi wartościami. Ja jestem zwykłym tchórzem, który żyje po swojemu.”
Na swojej drodze spotkałam tysiące Wujków Dobra Rada, którzy wszystko wiedzą najlepiej. Musicie wziąć kredyt, bo bez niego nigdy nie będziecie mieli swojego kąta. Musicie mieć dzieci, bo kto Wam poda szklankę wody na łożu śmierci? Musicie jechać na Wielką Wyprawę już teraz, bo jeśli nie zrobicie tego teraz, nie zrobicie tego nigdy. Zawsze będzie coś, co pokrzyżuje plany. Musicie zagryźć zęby, schować honor do kieszeni, jeśli chcecie do czegoś w życiu dojść. Pokorne cielę dwie matki ssie. Po trzydziestce już nie wypada.
Nie mam odwagi zaufać tym złotym radom. Czuję, że żadna z nich nie jest dla mnie. Znam wielu ludzi, kórzy świetnie odnajdują się w takim życiu. Znam też siebie i wiem, że to nie dla mnie. To nie dla nas.
Zamiast odwagi, mam potrzeby. Potrzebę bycia sobą. Potrzebę otaczania się tylko wartościowymi ludźmi. Potrzebę radykalnego odsiewu tych, którzy działają toksycznie. Tych, którzy są płytcy, banalni, egoistyczni. Tych, którzy są ignorantami. Mam potrzebę świętego spokoju. Mam potrzebę odkrywania. Potrzebę życia w zgodzie z własnymi wartościami. To nie odwaga, lecz chęć zaspokojenia potrzeb determinuje moje decyzje.
Życzę Wam w imieniu swoim i Piotra, abyście i Wy w nowym roku zaspokajali swoje potrzeby. Spokojny poranek z kawą i czekoladą będzie idealnym początkiem.
5 komentarzy
Niby takie proste 😉 chyba trzeba umieć tak po prostu pozostawić coś za sobą, my właśnie tego próbujemy a jednak jednemu z nas przychodzi to z łatwością a drugiemu trochę ciężej 🙂
Wiesz, wg mnie to nie jest tak, że coś komuś przychodzi z łatwością. Życie w opozycji do otaczającej rzeczywistości nie jest w żaden sposób łatwe. Ciągłe tłumaczenie się ze swoich wyborów. Wieloletnie rozdarcie pomiędzy światami. Dlatego pomimo, że wnioski są proste, to samo zaaplikowanie ich do rzeczywistości do prostych już nie należy.
W czym tkwią trudności z jakimi się spotykacie?
Chyba po prostu jedno z nas woli komfort i stabilazcję, do tego przychodzi jeszcze przywiązanie się do miejsc, rzeczy i ludzi a drugie z łatwością zmieniałoby otoczenie 😉 więc dodatkową trudnoscią jest pogodzenie tego między sobą.
Faktycznie sytuacja nieciekawa… 🙂 Ale wydaje mi się, że można do tego dojść poprzez ćwiczenie i pracę nad sobą i sposobem myślenia. Kiedy poprzestawiamy sobie pewne rzeczy w głowie łatwiej rozstać się z miescem i rzeczami… 🙂
Hej! Uwielbiam czytac tego bloga! Dzieki temu blogowi zostalam zainspirowana do podrózy (oraz stworzenia własnego bloga) i teraz nie moge odpuscic zadnego weekendu żeby gdzieś nie pojechać. Jak nie city break to przynajmniej jakas niedaleka wycieczka w okolicy. Dziekuje!