“Kaśka, czemu nie może być kurwa normalnie?!” – krzyczę szaleńczo machając wiosłem. Zimny deszcz smaga nasze odkryte plecy, jeszcze dziesięć minut temu grzejące się na sierpniowym słońcu. Nad nami grzmoty i błyskawice. Wiosłujemy jak opętani. Kajak sunie po Biebrzy, do najbliższego schronienia jakieś trzy kilometry. Rozglądam się wokół – jak okiem sięgnąć tylko trzciny, bagna i rozlewiska. “A mogliśmy być teraz w Wenecji i pływać gondolą! Tak spędzają rocznicę ślubu normalne pary!”. Rechoczemy jak niezdrowi na umyśle i wiosłujemy dalej.
Tak, normalne pary spędzają swoje rocznice w romantycznych miejscach. Jeśli jadą gdzieś dalej – to może Paryż, Werona albo Barcelona? A niech będzie i gdańska starówka… Normalni ludzie na pewno nie jadą do Biebrzańskiego Parku Narodowego – potężnego bastionu komarów, gzów i bąków. Ogromne połacie rozlewisk, bagien i lasów, które wygladają jak gdyby ludzka stopa tam nie postała… nie brzmi jak najbardziej atrakcyjne miejsce dla zakochanych par. Ale, halo… tu Kasia i Piotrek.
Normalne pary wychodzą na miasto pięknie ubrane w sukienki i koszule, pachnące perfumami. Spacerują nieśpiesznie uliczkami miasta, podziwiają zabytki, rozmawiają i patrzą sobie w oczy. Słuchają ulicznych grajków. Kasia i Piotrek zakładają buty trekkingowe i stare bluzy, wypsikują się od stóp do głów repelentem i ruszają w las zwany słodko “Czerwonym Bagnem” – misja niemal samobójcza, zważywszy na ilość komarów na tych podmokłych terenach. Ciężko patrzeć sobie w oczy, kiedy komary obsiadują każdy możliwy kawałek ciała, wlatują i do oczu, i do uszu. Nie słychać nawet szumu drzew – bzyczenie miliardów pojedynczych insektów składa się w wielkie BZYCZENIE, jak gdyby las był jednym żywym organizmem.
Normalne pary idą w rocznicę do dobrej restauracji, studiują menu i zachęcają się do wyboru najlepszych smakołyków. Biorą butelkę wina, bo to przecież rocznica. Kasia i Piotrek jedzą szybki obiad (wątróbka wieprzowa z ziemniakami i kiszonym ogórkiem) w zajeździe pod Grajewem, bo nie mogli znaleźć nic lepszego. Zamiast wina kupują kilka browarów w wiejskim spożywczaku (jedyny sklep w promieniu 10 kilometrów) po uprzedniej 20-minutowej rozmowie z miejscowym żulkiem.
Normalne pary podczas rocznicowego wyjazdu bukują hotel, często all inclusive. Żeby był luksus i wszystko co najlepsze dla mojego misiaczka. Kasia i Piotrek biorą namiot i będą spać tam, gdzie ich poniesie. Czasem bez wody i prądu. Biorą też przenośną kuchenkę i kilka puszek tuńczyka, fasoli i kukurydzy. W rocznicę zazwyczaj wszystkie pary chcą późnym wieczorem mieć swoje tête-à-tête, jeśli wiecie, co mam na myśli. Normalne pary mają swój dwuosobowy apartament i mogą robić co im się żywnie podoba. Ale Kasia i Piotrek muszą słuchać wrzasku niesfornych dzieciaków na polu namiotowym (serio – oprócz nich tylko jeden jedyny namiot na całym polu na skraju lasu… i musiały w nim być wrzeszczące bachory). Celebrowanie muszą odłożyć na później…
Pomimo lekkich niedogodności, Kasia i Piotrek mają pewność, że wszystko jest tak jak być powinno. Nie zamieniliby swoich ukąszeń po komarach na piękną plażową opaleniznę.
1 Comment
zithromax online pharmacy
zithromax no prescription