Kochani, nie było nas na blogu dość długo, ale działo się w naszym życiu naprawdę sporo! Nie wiem, jak inni blogerzy to robią, że w momentach wielkich życiowych zmian ciągle piszą i dzielą się tym wszystkim na bieżąco. Ja nie mam nigdy głowy do pisania w sytuacjach, kiedy wszystko jest jednym wielkim chaosem.
Stąd też tak długa przerwa w pisaniu. A zmieniło się sporo, bo… przeprowadziliśmy się na Islandię. Pewnie dla tych z Was, którzy śledzą naszego Instagrama czy facebookowy fanpage to żadna nowość, ale jednak musiało to zostać powiedziane oficjalnie. A jak to się stało? To dość śmieszna historia.
O przeprowadzce myśleliśmy już od dłuższego czasu. Pozostała kwestia dokąd. Z powrotem do Bristolu? A może wyprowadzić się z Anglii na przykład do Szkocji? Nie będziemy ukrywać, że spadający kurs funta miał dużo do powiedzenia w kwestii opuszczenia Wysp. Na początku myśleliśmy o Norwegii, ale nie znamy norweskiego, a obecnie bez znajomości języka ciężko znaleźć pracę w tym kraju. Te czasy już niestety minęły.
Kiedy dwa lata temu byliśmy na Islandii (wpisy na ten temat znajdziecie TU), tak nam się spodobało, że zaczęliśmy zastanawiać się, ile jeszcze razy musimy tu wrócić, żeby zobaczyć wszystko co chcemy. Doszliśmy do wniosku, że łatwiej będzie tu po prostu zamieszkać. Do tego postanowiliśmy wziąć wszystko na chłopski rozum i stwierdziliśmy, że jeśli gdzieś jest drogo, a kraj jednak nie klepie biedy, to znaczy, że można tam zarobić.
Zaczęliśmy składać CV. Pracę znaleźliśmy bardzo szybko, dużo gorzej było z mieszkaniem. Na Islandii problem mieszkaniowy jest naprawdę dotkliwy i niestety musieliśmy zrezygnować z wyjazdu. Odłożyliśy cały “Projekt Islandia” na później, kiedy pracownicy sezonowi wyjadą, a my wskoczymy na ich miejsce. Zanim mieliśmy szansę wcielić nasz zmyślny plan w życie, zadzwoniła do nas managerka nowo wybudowanej restauracji, pytając, czy nadal jesteśmy zainteresowani pracą na Islandii. Pokój zapewnia pracodwaca. No to ja poproszę!
Managerka dzwoniła w poniedziałek, w środę już złożyliśmy wypowiedzenia. Mieliśmy dwa tygodnie na sprzedanie wszystkiego, co posiadamy, załatwienie paru papierkowych spraw itd. Zatem sami widzicie, że wszystko naprawdę działo się szybko i blog jakoś tak spadł w naszej hierarchii “rzeczy do zrobienia”.
No ale już jesteśmy z powrotem. Piszę ten tekst siedząc obok Piotrka, który smacznie chrapie po pierwszych kilku godzinach w pracy. Z balkonu mamy widok na ocean, a za domem góry do łażenia. Mieszkamy w Vik, na południu kraju. Poznaliśmy już kilkoro fajnych ludzi i wierzymy, że poza bardzo ciężką pracą czeka nas tu wiele pięknych chwil i nowe, cudne znajomości.
Spodziewajcie się zatem wielu wpisów na temat życia na Islandii. Anglia jeszcze będzie wracać od czasu do czasu, Islandia była tak nieplanowanym wydarzeniem, że wcześniej przygotowlśmy inne wpisy na tematy okołoangielskie. Spędziliśmy też kilka boskich tygodni w Polsce, o kórych również Wam niebawem opowiemy. A póki co pozwólcie zabrać się na krótką wycieczkę po naszym nowym miejscu zamieszkania:
1 Comment
Jesteś interesująca. Trzymam kciuki za Wasze życie. Powodzenia!